Forum Fan Fiction Tokio Hotel Poland Strona Główna
 
 FAQFAQ   FAQSzukaj   FAQUżytkownicy   FAQGrupy  GalerieGalerie   FAQRejestracja   FAQProfil   FAQZaloguj 
FAQZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   
Bez zakazów, bez grafiku, bez zobowiązań. Bez Toma.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fan Fiction Tokio Hotel Poland Strona Główna -> Jednoczęściówki / Real
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
weronika
Contest Winner



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pią 21:17, 29 Sty 2010    Temat postu: Bez zakazów, bez grafiku, bez zobowiązań. Bez Toma.

Moja przyjaciółka namówiła mnie na publikację, jak widać się zgodziłam Wink (dzięki Monika), ja natomiast namówiłam ją na rejestrację, coś za coś.
Jest to w sumie moja pierwsza jednoczęściówka, zawsze pisałam opowiadania, jeśli są jakieś błędy - przepraszam. Jest też dość krótka, ale właśnie taki miałam zamysł Wink





Ociężale opadł na łóżko i rozejrzał się po pokoju hotelowym, miał już dość tych surowych pokoi utrzymanych w idealnym porządku. Miał dość mijania kolejnych numerów na drzwiach podążając nocą w jakimś długim korytarzu. Chciał choć raz wrócić do domu, do czegoś, co należy tylko i wyłącznie do niego. Ale już dawno przestał się łudzić, że takie chwile nastaną, promocja nowej płyty była naprawdę wyczerpująca, jego grafik pękał w szfach, a on sam nieświadomie popadał w rutynę. Powoli i niezbyt chętnie wstał z łóżka i skierował się w stronę łazienki. Teraz, kiedy na jego twarzy nie gościł już uśmiech i kiedy nie musiał już niczego udawać, jego odbicie w lustrze przeświadczało go w tym, jak żałosnym stał się człowiekiem. Przysiadł na skraju ogromnej wanny i sięgnął po waciki i mleczko. Jeszcze raz spojrzał w lustro i roześmiał się donośnie. Co on z sobą zrobił? Leniwie wycisnął trochę mleczka na wacik i zaczął pocierać oko, które po chwili boleśnie zapiekło. Mimo wszystko powoli pozbywał się makijażu, swojej codziennej maski. Czy te wszystkie dziewczyny kochałyby go bez niej? Wstał i pochylił się nad umywalką. Westchnął głęboko. Nie czuł się szczęśliwy, miał wszystko o czym marzył, wszystko oprócz miłości. Po co mu pieniądze, po co sława, skoro nawet nie ma z kim tego dzielić? Jaki jest sens otwierania oczu, skoro nawet nie ma dla kogo ich otworzyć? Sam zasypia i sam się budzi. Próba zapełnienia tej samotności przelotnymi romansami tylko pogorszyła jego stan. Czuł obrzydzenie budząc się koło tych wszystkich wyuzdanych dziewczyn, które przychodziły do niego tylko i wyłącznie w jednym celu. To ich zadowolenie z samych siebie, kiedy po prostu im ulegał! Gdyby tylko mogły być wtedy w jego głowie, uśmiech szybko zniknąłby z ich wypudrowanych twarzy. Odkręcił wodę i opłukał twarz.
-Bill! – usłyszał zza drzwi. „Tom” – przeszło mu przez myśl i mimowolnie się uśmiechnął. Prawie natychmiast rzucił się w stronę drzwi i gdy tylko zobaczył za nimi brata, nie musiał nic mówić, bo ten objął go niepewnie i zaprowadził w stronę niewielkiego salonu. Obaj usiedli na sofie i spojrzeli na siebie w niezręcznej ciszy. Do tej pory im ona nie przeszkadzała, jednak teraz wiedzieli, że jest kilka spraw do omówienia, kilka bardzo ważnych spraw.
-Tom…ja…nie dam rady – szepnął w końcu Bill, dłoń Toma mocniej zacisnęła się na jego ramieniu.
-Chciałbym powiedzieć to samo Bill, ale to życie, to jedyne jakie znam… nie wiem jak żyć inaczej. Nie potrafiłbym. – odpowiedział po chwili.
-Nawet nie chcesz spróbować Tom – westchnął z rezygnacją Bill i odwrócił głowę w stronę okna. – Nawet się nie starasz – dodał.
-Nie bądź takim egoistą, sam pchałeś się do przodu, doskonale wiesz jak to było, zawsze marzyłeś o tym aby być w centrum zainteresowania, udało Ci się. I teraz tak po prostu się poddajesz? – Tom spuścił głowę i pokręcił nią z niedowierzaniem.
-Rozumiem, że mogłem cię rozczarować, ale mam dość! Ja nie wiem co to prywatność Tom, nie wiem co to normalność, brakuje mi tego! Czy tak ciężko zrozumieć, że ja pragnę jedynie odrobiny spokoju?! Nie wytrzymam dłużej otoczony tymi wszystkimi dziewczynami, które zdzierają sobie gardła żebym chociaż spojrzał w ich stronę. To chore!
-Bill, uspokój się. Od samego początku wiedziałeś na co się piszesz, cholera! Nie zostawiaj nas z tym samych, nie zostawiaj mnie, Bill, proszę…
Tom spojrzał błagalnie na bliźniaka, czuł się bezsilny wobec tego, co musieli nazywać życiem.
-Siedź w tym bagnie nadal Tom! Skoro tego właśnie chcesz… Ja wychodzę, w tej chwili. I nie mam dłużej zamiaru oglądać się za siebie Tom. Czy ci się to podoba, czy nie.
Nie zastanawiając się dłużej nad tym co ma robić, narzucił na siebie kurtkę i w pośpiechu ubrał buty. Tom cały czas siedział na kanapie lustrując go wzrokiem. Czuł niewyobrażalny ból patrząc na cierpienie Billa, lecz po raz pierwszy chyba nie miał pojęcia co robić, nie wróci mu przecież utaconego dawno temu życia.
-Bill… - zaczął, ale słowa uwięzły mu w gardle. Po chwili rozległ się tylko odgłos zamykanych drzwi. Wyszedł. Zostawił go zupełnie samego z mętlikiem w głowie, zawsze w tych najgorszych chwilach trzymali się razem, teraz Bill wybrał samotność. Wszystko zupełnie się zmieniło, w obojgu zgasła dawna iskra nadziei, którą kiedyś mieli, dawne marzenia stały się ich koszmarem, a beztroska i szczęście zniknęły wzraz z normalnością.


-Tom? Tom? – bliźniak pociągnął go za rękaw, łzy spływały po jego policzkach rozmazując przy tym tusz, który zostawiał za sobą ciemne ślady.
-Mały gówniarzu, ty płaczesz – odparł kręcąc z dezaprobatą głową. Bill uśmiechnął się blado i starł z twarzy rozmazany makijaż.
-To ze szczęścia – burknął w końcu, a czerwone rumieńce wpełzły na jego twarz.
-Ze szczęścia? Nigdy nie płakałeś ze szczęścia, w ogóle nie płaczesz. Ostatni raz to było kiedy zabrałem ci twój ulubiony samochód, ile mogłeś mieć wtedy lat? 10? – Tom zamyślił się na chwilę, a potem spojrzał uważnie na brata. Faktycznie, nie wyglądał na przygnębionego, choć był dziwnie nieobecny.
-Jak to teraz będzie Tom? Będziemy musieli rzucić szkołę, odciąć się od znajomych, od Andreasa, od … rodziny. – Spuścił głowę patrząc uważnie na swoje paznokcie, starannie pokryte czarnym lakierem. Chciał w nich zauważyć coś, co dałoby mu powód, aby jak najszybciej zakończyć rozmowę. Choć jeden mały defekt, który nadawałby się do poprawki, ale był perfekcjonistą, we wszystkich dziedzinach swojego życia, nawet jeśli to były tylko paznokcie.
-Cholera – wyrwało mu się.
-Spokojnie Bill, za bardzo wybiegasz w przyszłość. Po prostu ciesz się, że się nam udało. Właśnie nam! A kiedy tylko będzie coś nie tak, to będziemy trzymać się razem i będzie w porządku!
-Razem – powtórzył wyraźnie zamyślony – tak! Razem. I żaden z nas nigdy nie stchórzy! – ożywił się nagle i uśmiechnął się szeroko. Zapłakane tęczówki uważnie spojrzały na Toma, a uśmiech wyraźnie się poszerzył gdy i ten się uśmiechnął.
-Możesz być tego pewien Bill – oznajmił w końcu i wstał z ławki, na której siedzieli. – Idziemy na obiad? – spytał śmiejąc się pod nosem.
-Jasne, ciekaw jestem co też Simone mogła ugotować – Bill ponownie wytarł oczy i ruszył za Tomem chowając dłonie w kieszenie.



Tom nie wiedział dlaczego, ale ta scena mocno zakotwiczyła się w jego pamięci, przywoływał to wspomnienie niemalże codziennie, ten promienny uśmech i te łzy. Od początku czuł, że Bill nie jest pewny, jednak wciągał go w to. Myślał, że jeśli tylko będą razem, dadzą sobie radę. Jak bardzo się mylił! A teraz siedział sam, ze swoimi wspomnieniami, przekonany, że cała wina leży po jego stronie, że to właśnie on do tego doprowadził, to on zniszczył wszystko, co tylko mógł zniszczyć.


*

Czuł okropne wyrzuty sumienia zostawiając Toma samego w pokoju hotelowym, to nie było w jego stylu i z każdą chwilą żałował tego coraz bardziej, ale nie było już odwrotu. Jechał już autostradą i choć była to zwykła, asfaltowa jezdnia, widział w niej drogę do swojej wolności. Bez zakazów, bez grafiku, bez zobowiązań…bez Toma. Gwałtownie zatrzymał samochód i już po chwili poczuł jak coś mocno uderza w tył jego Audi, jego samochód poderwał się nieco w powietrze i przedachował w stronę pobocza. W takich chwilach przez głowę przelatuje człowiekowi całe życie, on myślał jedynie o bliźniaku pozostawionym przez niego w hotelu. Pewnie myślałby o nim dalej, gdyby nie czarna fala, która zalała jego umysł.


Usłyszał swój własny oddech, jakby przyćmiony, niewyraźny, odizolowany od niego. Po chwili jego ucho zlokalizowało inny dźwięk, pojedyncze piknięcia, rytmiczne, umiarkowane. Spróbował otworzyć oczy, ale światło było zbyt ostre, zapiekło boleśnie. Chciał coś powiedzieć, ale poczuł jedynie ból. Cały był obolały. Wszystko dopiero teraz do niego dotarło, miał wypadek. Przeżył. Chciał się uśmiechnąć, ale nie był pewny czy mu się to udało.
Dopiero teraz poczuł, że czyjaś dłoń spoczywa na jego dłoni.
-Dlaczego to tak długo trwa? – padło pytanie. „Tom” – pomyślał tylko i ponownie spróbował otworzyć oczy, to samo potwornie oślepiające światło.
-Och, na litość boską, twój brat przeszedł dwie operacje! Przestań go denerwować. Spokojnie Bill – zamrugał powiekami i zobaczył nad sobą drobną blondynkę, która pochylała się nad nim z serdecznym uśmiechem.
-Sophie Braun. Jestem twoim lekarzem. Zamrugaj oczami jeśli mnie słyszysz. – Oznajmiła spokojnie. Powoli poruszył powiekami. Gdy je zamykał, momentalnie czuł się senny, więc otworzył je szybko i skupił wzrok na bliźniaku siedzącym na krześle przy jego łóżku.
-Ile czasu przespałem? – spytał, jego głos brzmiał wyjątkowo słabo. Zastanawiał się teraz, czy jeszcze będzie mógł stanąć na scenie. Nagle wszystkie jego niepewności zniknęły zostawiając miejsce nieopisanemu lękowi.
-Prawie dwie doby – odparła Sophie. – Czy coś cię boli? Daliśmy ci już sporą dawkę leków przeciwbólowych, ale…
-Nie, dziękuję – przerwał jej i zerknął na swoje dłonie.
-Zostawię was samych – Sophie uśmiechnęła się serdecznie i wyszła zamykając za sobą drzwi. Od razu spojrzał wymownie na brata, widział w jego oczach nutę złości, lecz przede wszystkim ogromną ilość troski.
-Bill! Jak mogłeś? Przecież mogło ci się coś stać… - zaczął Tom, jego głos drżał, a z każdym wypowiedzianym słowem jego oczy coraz bardziej świeciły od łez. Nigdy nie pokazywał przy Billu słabości, lecz teraz, kiedy w głowie miał tyle czarnych myśli, że mógłby go stracić, najzwyczajniej w świecie nie miał siły przybierać maski opanowania. Zwłaszcza, że Bill mógł zginąć przez niego.
-Gówniarzu, ty płaczesz – wychrypiał Bill i uśmiechnął się szeroko, twarz go zapiekła, ale to nie miało teraz dla niego znaczenia, usta same układały się w uśmiech na sam fakt, że wszystko co zrobił, zostanie mu wybaczone.
-Przepraszam Tom, stchórzyłem – oznajmił w końcu.
-To nie ty stchórzyłeś Bill, nie ty – Tom oparł się o krzesło i wierzchem dłoni otarł łzy. Bill powoli już nabierał kolorów, co sprawiało mu nieopisaną ulgę. – Pod szpitalem zebrała się spora ilość twoich fanów, stoją, marzną, trzymają wielkie transparenty głoszące „Wracaj do zdrowia! Jesteśmy z tobą.”. Strasznie dużo Polek, jest na co popatrzeć – oznajmił dziarsko na co Bill się uśmiechnął.
-Tobie tylko Polki w głowie – skwitował.
-Dziś porozmawiam z Jostem – powiedział łamiącym się głosem, Bill natychmiast spojrzał na niego zdezorientowany.
-Nie ma mowy! Jak tylko stąd wyjdę ruszamy w trasę!
-Ale Bill, przecież sam mówiłeś, że nie dasz rady… nic na siłę. Nie jesteśmy kukłami, wiesz o tym.
-Wiem, widocznie trzeba otrzeć się o śmierć żeby pewne rzeczy zrozumieć. Wyjdę i będę śpiewał, nie dlatego, że tak bardzo tego pragnę, ale dlatego, że mam pewne zobowiązania, z których muszę się wywiązać i są to, mimo wszystko, bardzo przyjemne zobowiązania. – Bill spojrzał w okno i uśmiechnął się szeroko.
-Jesteś niemożliwy,wiesz? Wprost nie mam do ciebie cierpliwości, co za brednie opowiadasz! – Tom podniósł się z krzesła i pogroził bratu palcem. – Żadnego ocierania się o śmierć! Jesteś na tyle inteligentny Bill, żebyś sam doskonale wszystko rozumiał.
-Och, wiem to Tom. Ale do tej pory naprawdę nie wiedziałem jak bardzo oni mnie potrzebują, to jest coś dla czego warto codziennie katować się hotelami i mleczkiem do demakijażu.
-Ty i te twoje metafory – westchnął Tom i przysiadł na skraju szpitalnego łóżka. – Razem? – spytał i wyciągnął do Billa dłoń, ten ścisnął ją z całej siły i uśmiechnął się, choć w jego oczach stały łzy. Tak bardzo przypominał mu teraz tego chłopca ze wspomnień…
-Razem – usłyszał po chwili.

*

Niezdarnie narzucił na siebie płaszcz i założył okulary na nos, był stanowczo za bardzo podekscytowany, czuł się jak przed pierwszym koncertem Tokio Hotel. Dla niego wszystko zaczynało się od nowa. Już nie był tym samym nieporadnym Billem. Nie miał na sobie ani grama makijażu i czuł się z tym zadziwiająco dobrze, to, co kiedyś starał się ukryć, teraz był gotów pokazać „całemu światu”.
-E, gwiazdo, chodź już – Tom stanął w drzwiach i oparł się o framugę. – Pomóc ci iść, czy gwiazda pójdzie sama? – dodał.
-Sama – odparł Bill przesadnie uprzejmym tonem i sięgnął po kule. Nadal poruszał się w nich dość niezdarnie, ale po raz pierwszy od wielu lat czuł się jak normalny człowiek idąc o kulach. Uśmiechnął się więc jeszcze szerzej. Tom szedł koło niego wyraźnie zniecierpliwiony, a kiedy stanęli przed drzwiami, dał mu ostatni raz nabrać powietrza i otworzył przed nimi drzwi. Tak jak się spodziewał, przed szpitalem stało chyba z milion osób, lecz nie przywitał ich dziki krzyk i pisk. Wszyscy stali w przeraźliwym milczeniu, nawet fotoreporterzy.
-Cześć! – krzyknął wesoło Bill i ściągnął z nosa okulary. Kilka szeptów rozniosło się w tłumie, a potem wszyscy zaczęli krzyczeć. Tłum zaczął przeciskać się w stronę Billa kładąc przed nim przeróżne prezenty, listy, pluszaki. Bill chętnie je przyjmował, dziękował za słowa otuchy, dawał robić sobie zdjęcia, choć siniaki i szwy nadal szpeciły jego twarz. Był sobą, bez jakiekolwiek maski, bez uprzedzeń, po prostu stał w tym tłumie i po raz pierwszy czuł, że ma wszystko.


Ostatnio zmieniony przez weronika dnia Pon 12:51, 01 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nadie




Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 23:27, 29 Sty 2010    Temat postu:

na razie tylko zaklepuję miejsce, przeczytam jutro!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika




Dołączył: 30 Sty 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Choszczno

PostWysłany: Sob 11:51, 30 Sty 2010    Temat postu:

Ha Smile
Moja ulubiona jednoczęściówka!
Bardzo ładnie , zresztą już Ci o tym mówiłam, no i bardzo dramatycznie, jak Ty to potrafisz Wink
czekam na następną. ;**
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ryboluch




Dołączył: 10 Sty 2010
Posty: 409
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kołobrzeg

PostWysłany: Sob 14:51, 30 Sty 2010    Temat postu:

Podoba mi się. To chyba pierwsza jednoczęściówka, która naprawdę mi się podoba! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
weronika
Contest Winner



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Sob 15:47, 30 Sty 2010    Temat postu:

Ryboluch; Pierwsza? W takim razie się cieszę Wink I nie pozostaje mi nic innego jak tylko - dziękuuuuję ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mrt.




Dołączył: 20 Lis 2009
Posty: 668
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: mazowieckie

PostWysłany: Sob 18:19, 30 Sty 2010    Temat postu:

bomba Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nadie




Dołączył: 14 Lis 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:30, 30 Sty 2010    Temat postu:

obiecałam, że wrócę, więc jestem. przeczytałam to już rano, ale jedyne, co udało mi się wymyślić po przeczytaniu to "ojeeeej", dlatego pomyślałam, że wrócę, jak trochę ochłonę.
podobało mi się. Bill zmęczony sławą, potrzebował czegoś, co przypomniałoby mu, co tak naprawdę daje mu radość. szkoda tylko, że w taki sposób sobie przypomniał, ale może dzięki temu zrozumiał bardziej? (dobra, bredzę). podobała mi się ta więź pomiędzy bliźniakami. niby Bill chciał być sam, a ja mam wrażenie, że strasznie potrzebował Toma. no, w każdym bądź razie, powtórzę, że bardzo mi się podobało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Triinuu
FFTH Forum Team



Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 579
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wa.wa

PostWysłany: Pon 1:15, 01 Lut 2010    Temat postu:

wyuzdanych słoneczko, nie wyłuzdanych x*

Kochanie, o mało co a bym ryczała przez Ciebie, a zdarza mi się to raczej rzadko xD I wiesz co? Pomimo tego, że punktem zwrotnym jest wypadek, i że opowiadanie ma happy end, których szczerze nie znoszę, podobało mi się, bo miało taką magiczną prawdę, zawartą w sobie. Daje do myślenia, żeby nie podejmować decyzji pochopnie, w jednej chwili a przede wszystkim, żeby ufać bliskim nam osobom.
Dziękuję za nie, bo jest na prawdę... słów mi brakuje. Prawdziwe? Życiowe? I takie lekkie x*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
weronika
Contest Winner



Dołączył: 15 Lis 2009
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Pon 12:50, 01 Lut 2010    Temat postu:

Nadie; dziękuję Wink

Triinuu; wiedziałam, że zrobiłam gdzieś jakiś błąd! Wybacz Wink
I bardzo się cieszę, że Ci się podobało, sama też nie lubie takich fabuł z happy end'em, ale... no tak musiało być, żeby przekazać to, co chciałam Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fan Fiction Tokio Hotel Poland Strona Główna -> Jednoczęściówki / Real Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Style edur created by spleen & Programy.
Regulamin